Rok 1989.
Obywatele Czechosłowacji rezygnują z komunizmu. Jeszcze nie w pełni, ale już z funkcji prezydenta usuwają Gustáva Husáka. Nowym przywódcą zostaje pisarz, Václav Havel. Oficjalny akt rozpadu państwa podpisano dopiero 4 lata później.
4 czerwca Polacy w symboliczny sposób również opowiadają się za oddechem. Za demokracją. Rok później Scorpionsi nagrywają utwór „Winds of change”, jednoznacznie kojarzący się z zakończeniem zimnej wojny i rozbiciem żelaznej kurtyny.
Rok 1991.
Kryzys gospodarczy i szalenie kosztowny wyścig zbrojeń, w którym ZSRR od lat bierze udział, stawia Gorbaczowa w niełatwej sytuacji. Z jednej strony dąży do przemian demokratycznych, z drugiej zaś zmaga się z zabetonowaną sceną polityczną i wojskową miłośników starego układu. Komunizmu.
Wszelkie zrywy demokratyczne w społeczeństwie mają być bezwzględnie tłumione. Tak, jak planowano zrobić w Gdańsku. Takie jest stanowisko starej gwardii ZSRR.
W czerwcu wybory prezydenckie wygrywa reformator, Borys Jelcyn. Najgorsze ma dopiero nadejść…
Michail Gorbaczow wie, że ZSRR to kolos na glinianych nogach. Proponuje utworzenie Związku Suwerennych Republik Radzieckich. W ich skład ma wejść większość krajów ZSRR, ale z dużo większą autonomią niż dotychczas. Łączyć je ma jedynie wojsko, waluta i polityka zagraniczna. Umowa ma być podpisana 20 sierpnia 1991.
Zagorzali zwolennicy komunizmu nie mogą tego znieść. To, jak poddanie się. Oddanie władzy. Odrzucenie idei Lenina i Stalina. Utrata dumy i upadek imperium. Biorą sprawy w swoje ręce.
Organizują pucz.
Zbrojne przejęcie władzy to jedyne wyjście. Ośmiu maniaków próbuje utrzymać dotychczasową potęgę ZSRR. To wiceprezydent, premier, minister obrony i kilku innych.
W nocy z 18 na 19 sierpnia Gorbaczow zostaje internowany podczas swojego urlopu na Krymie. Dostał wcześniej polecenie wprowadzenia stanu wyjątkowego na terenie całego kraju. Odmówił. Przejęto kontrolę nad głowicami jądrowymi, które w mniej niż godzinę mogłyby dosięgnąć wybrzeża Florydy. Komitet sam ogłasza stan wyjątkowy. Wprowadza pełną kontrolę prasy. Zakaz strajków i zgromadzeń. Po 23:00 zaczyna obowiązywać godzina policyjna. Wszystko dzieje się błyskawicznie. W telewizji puszczają tradycyjnie „Jezioro łabędzie”. Jest inaczej niż zwykle.
Do stolicy wjeżdżają czołgi. Kilka pancernych dywizji okrąża wszystkie ważne gmachy. Wychodzący z siedziby państwowej telewizji dziennikarze są witani przez uzbrojonych w ostrą amunicję żołnierzy gotowych otworzyć ogień do każdego, kto się zbliży do armii. Pięćset opancerzonych, uzbrojonych pojazdów okupuje całe miasto. Wśród ludności rośnie niepokój. Ludzie wychodzą na ulicę. Przed mieszkańcami stolicy imperium stoi wizja wojny, rozlewu krwi, płaczu dzieci, rozdzielonych rodzin i zniszczenia. Straszliwego zniszczenie dotychczasowego, szczęśliwego życia. Napięcie rośnie z godziny na godzinę. Zachód milczy.
Opancerzone transportery i siły specjalne ruszają w stronę tzw. białego domu, gdzie od niedawna urzęduje Borys Jelcyn. Okazuje się, że to on, nie Gorbaczow, będzie głównym wrogiem do pokonania. Zostaje wydany rozkaz otwarcie ognia i zabicia nowego, prodemokratycznego prezydenta. Nie ma zgody na demokrację.
Tysiące ludzi otacza budynek. Będą bronić prezydenta. Nagle spośród tłumu wyłania się on. Borys Jelcyn.
Na oczach wszystkich, w ciszy, spokojnym krokiem zbliża się do jednego z czołgów. Wdrapuje się na niego. Po czym patrzy jego dowódcy prosto w oczy mówiąc:
– Nie uznaję nowej władzy!
Zdezorientowany czołgista, przytłoczony twardą, pozbawioną strachu deklaracją Jelcyna wycofuje się. Przechodzi na stronę prezydenta.
Pucz się nie udaje. Borys Jelcyn utrzymuje władzę. Uchodzi z życiem.
Kilka dywizji dzień później wciąż próbuje kontynuować batalię. Bezskutecznie. Choć życie oddaje 5 osób. Ostatecznie wszystko na nic.
Niedługo potem dochodzi do całkowitego rozpadu ZSRR, a inicjatorzy rozgrywki lądują w więzieniu. Zapytany później dowódca czołgu wspomina, że nie planował przejść na stronę prezydenta, ale jego pewność siebie sprawiła, że nie wykonał wcześniej wydanych rozkazów.
Pewność siebie
Ta cecha Borysa Jelcyna sprawiła, że nie doszło do potężnego rozlewu krwi. A zbrodnicza organizacja ZSRR przestała istnieć.
Co by się stało, gdyby tego dnia Jelcyn schował się w swoim gabinecie? Uciekł do schronu, albo wyjechał za granicę? Gdyby wywiesił białą flagę i oddał władzę?
Okazuje się, że ta cecha może zmienić losy świata.
To ekstremalny przypadek, choć nie jedyny w historii. Dalsze losy Borysa Jelcyna były różne. Nie brałbym go za przykład. Są ciekawsi liderzy. Choć, jako jedyny rosyjski przywódca przeprosił Polaków za zbrodnię katyńską. Może i miał problemy z alkoholem. Ale tego dnia w sierpniu 1991 był twardy. Miał odwagę.
Co jak co, ale jedna istotna cecha, która łączy wszystkich, ale to wszystkich liderów, szefów i nawet drobnych kierowników w sklepie przy bloku to pewność siebie. Głęboka, choć nie zawsze uzasadniona i nie zawsze idąca w parze z wiedzą i doświadczeniem pewność siebie często decyduje o Twojej dalszej karierze.
Także jeśli jeszcze nie masz w sobie tej cechy to zacznij nad nią pracować. Skup się na tym, jak ją zbudować. Nie ma wyproś. To jest mus.
Jak to robić?
Zacznij od małych, prostych kroków
#1 Ubiór
Pamiętam, że w podstawówce było kilka osób, które ciągle nosiły tylko i wyłącznie ciuchy Nike tudzież Adidas. No mieli wujka w USA, bo kogo było stać na bluzę z haczykiem w tamtych czasach. Ale co ciekawe, te osoby nie były nigdy jakimiś nieśmiałymi kurczaczkami. Byli wygadani, potrafili skupić uwagę wszystkich kumpli na piętnastominutowej przerwie i „rządzili”. Byli pewni siebie. W parze za tymi ciuchami szły pewne cechy osobowości.
Do czego zmierzam?
A no do tego, że Twój ubiór ma niesamowity wpływ na to, jak się czujesz. Jeśli ubierasz się byle jak, będziesz byle jaki. Jeśli zaczniesz nosić coś eleganckiego, zaczniesz zachowywać się elegancko. I pewnie. Tyle.
W podartym T-shircie nie wywalczysz podwyżki. I błagam nie ubieraj dresów i klapek do pracy, bo widziałem takie cuda. Nawet, jeśli jesteś wszechwiedzącym administratorem baz danych i firma bez Ciebie upadnie, jak królestwo Babilonu.
Szanujmy się.
Tak. Ubiór pomaga w budowaniu pewności siebie.
#2 Mów pewnie
Nawet wtedy, kiedy nie jesteś czegoś pewien to mów tak, jakbyś był. Serio. Drżenie głosu, ściszony ton, opuszczona głowa to pierwsze symptomy braku pewności siebie.
Nie baw się w to. Mów pewnie. A jeśli czegoś nie wiesz to PEWNIE mów, że dopytasz kogo trzeba. Tyle.
#3 Kontroluj ton głosu
Włączasz się do dyskusji? Wszyscy mówią szybko i chaotycznie? Większość z nich właściwie nie wie, co chce powiedzieć?
To jest ten moment.
Wkrocz do dyskusji. Mów spokojnie. Powoli. Głośno. Patrz w oczy. Jak ognia unikaj wszystkich „yyy…” „um…” „aa…” Kiedy masz przerywnik to milcz! Weź wdech i kontynuuj.
Mówiąc szybko sprawisz wrażenie, jakbyś gdzieś gnał. Donikąd.
#4 Skończ z tym narzekaniem
Nie skupiaj się ciągle na wszystkich innych, którzy są beznadziejni. Co Ci to da? No co?
Skup się na sobie i swojej pracy. To jedyne wyjście z sytuacji, w której cały świat do niczego się nie nadaje. Ustal sobie, że będziesz człowiekiem typu „Da się zrobić” zamiast „Świat jest do d***”.
Kropka.
#4 Nie bój się
Przestań się bać czegokolwiek.
Pająk łazi po suficie? Idź, złap i wyrzuć przez płot. Mysz wskoczyła przez balkon na 4 piętro? Złap, potraktuj jak przyjaciela rodziny i puść wolno. Szukają chętnych na publiczne wystąpienie o tym, czym zajmuje się Twój dział? Podnoś rękę pierwszy.
Nie możesz się niczego bać. No niczego. Zgłaszaj się do czegoś, do czego normalnie byś się zgłosić nie chciał. Prezentacja, nowy, niemożliwy do zrobienia projekt, akcja charytatywna, CSR.
Będziesz budować pewność siebie, ale też zaczniesz się szybciej rozwijać.
#5 Doceń potęgę przygotowań
Masz trudny telefon, prezentację, spotkanie?
Trawisz własny żołądek na samą myśl o tej straszliwej sprawie? Nie wiesz co zrobić? Nie wiesz jak sobie poradzić z tym stresem?
Przygotuj się!
Rozbij na części pierwsze całe to arcytrudne spotkanie. Z dużej sprawy zrobi się wiele drobnych. Łatwych. A jeśli masz coś prezentować i nie wiesz co zrobić bo stres zżera Cię niemiłosiernie to naucz się na pamięć najważniejszych punktów. I choćby trzeba było spędzić 20 godzin na nauce to poświęć ten czas. Jeśli będziesz przygotowany to będziesz pewny siebie i nie będziesz gapił się w swoje własne slajdy w trakcie mówienia. I tyle. Nie idź na żywioł. Nie licz na dar niebios. Nie przygotujesz się to Ci nie wyjdzie. Przygotujesz się to będziesz błyszczeć.
#6 Bądź otwarty
Czyli w swoim codziennym życiu nie bądź cichym pucybutem.
Coś Ci się nie spodobało w knajpie? Mów o tym.
Kasjerka źle Cię obsłużyła? Powiedz jej to. Grzecznie, ale pewnie.
Ktoś dobrze wygląda? Spraw komplement.
Pogadaj z sąsiadem w windzie. Zagaduj do taksówkarza. Odezwij się do pani w tramwaju, siedzącej na krześle obok.
W skrócie: wychodź przed szereg. Nie bój się świata. Uśmiechaj się i rozmawiaj z przypadkowymi ludźmi.
Czy Borys Jelcyn stosował te wszystkie metody?
Nie mam zielonego pojęcia.
Ale Ty to zrób. Pamiętaj, że pewność siebie zadecyduje kiedyś o Twoim być albo nie być. O Twoim stanowisku, samopoczuciu, stabilizacji Twojej rodziny i stanie konta.
Tylko nie pomyl pewności siebie z arogancją.
Pierwszy raz sie z Toba nie zgodze! A przynajmniej odwrocilabym kolejnosc tych punktow :) Jesli chodzi o ubior jest wazny, ale patrzac na Billa Gatesa czy napewno najwazniejszy? Na poczatku, tak. Wazne tez, zeby nie mylic pewnosci siebie z arogancja :)
A no prawda. To jest pewna ciekawa rzecz. Podobnie też przecież Steve Jobs. Myślę, że to też ludzie z jakąś wrodzoną pewnością siebie. Nie każdy musi się tego uczyć i nad tym pracować. A numeracja tu nie oznacza rangi a raczej łatwości wdrożenia czegoś. Ciuchy to raczej relatywnie prosta rzecz. P.S. Lubię kiedy się ktoś nie zgadza ;)