Kiedy byłem na trzecim roku studiów mój tydzień był bardzo uporządkowany. Bardzo.
Udzielałem wtedy korepetycji gimnazjalistom i licealistom. Uwaga… z fizyki i matematyki. Miałem pięciu uczniów i każdy mój dzień był doskonale zaplanowany. Śniadanie, zajęcia, obiad gdzieś w biegu, potem prosto jechałem na drugi koniec miasta, żeby zarobić upragnione 50 zł, powrót o 21.
I tak mijał mi każdy poniedziałek, wtorek, środa i czwartek też. Dzień za dniem. Tydzień za tygodniem.
Pewnego dnia…