Lubimy narzekać. Oj tak. My, Polacy moglibyśmy w tym bić rekordy Guinessa.
Manager mnie nie rozumie. Nie docenia mnie. Z żoną, czy mężem też mogłoby być lepiej. Z dziećmi same kłopoty. Praca do kitu. Rząd do kitu. Ciągle coś partaczą. Służba zdrowia bez sensu. Kolejki. Pogoda beznadziejna. Zima za zimna. Lato za gorące. A w ogóle to, dlaczego tak mało zarabiam?
Uważamy się za ogromnych narzekaczy. Zdziwisz się, ale kilka raportów przedstawia nas w zupełnie innym świetle…
Coroczne badanie zachowań, wartości i postaw klienta, przeprowadzone przez NOP na próbie prawie 30 tys. ankietowanych, mówi o nas, Polakach coś zupełnie odwrotnego. To nie Polska, a Szwecja, Wielka Brytania, Australia i Kanada należą do tych, którzy uwielbiają marudzić.
Mowa tu bardziej o narzekaniu i o skargach w obsłudze klienta, ale to już coś.
A co o nas, Polakach mówią w wielkim świecie?
Wychodzi na to, że jesteśmy jednymi z najmniej narzekających. Tylko 5% badanych przyznało się do złożenia skargi, czy reklamacji dotyczącej jakiejś usługi, produktu.
Ok. Może chodzić o to, że te bogatsze kraje kupują więcej. Obywatele są bardziej pewni siebie i wiedzą, czego chcą. Więcej krzyczą i bardziej walczą o swoje.
Może…
Zerknij na inny ranking. Tym razem wskaźnik dobrobytu, czyli uogólniając wskaźnik szczęścia i zadowolenia.
9 kategorii, 150 krajów, rok 2016, źródło: The LegatumProsperity Index.
Polska jest na 34 miejscu. Nie jest źle. Jesteśmy szczęśliwsi od ponad trzykrotnie bogatszego obywatela Zjednoczonych Emiratów Arabskich, czy dwukrotnie zamożniejszego Koreańczyka. Z tej dolnej, Południowej Korei.
Aż ponad 100 krajów ma więcej powodów do narzekania niż my! Huh. Nic tak nie cieszy jak czyjeś nieszczęście :) Ale prawdą jest, że my sami siebie tak słabo oceniamy. Zatem nie, nie jesteśmy największymi narzekaczami ma świecie.
No to jeszcze jedna lista. Na co najbardziej narzekamy?
- Na pogodę, bo nigdy nie wiadomo jak się ubrać.
- Na 40-sto godzinny tydzień pracy.
- Na zarobki.
- Na rząd.
- Na windę, która akurat pojechała w górę.
- Na weekendy, bo są za krótkie.
- Na wstawanie rano.
Kto tego nie zna?
Gdybyśmy byli Amerykanami, to już dawno słynni naukowcy, bo przecież tylko w Stanach są tacy (nie doceniamy swoich), prowadziliby badania nad tym niesamowitym zjawiskiem.
Przejdźmy do istoty narzekania, które jest w nas.
Nie zdajesz sobie sprawy jak dużo energii tracisz w trakcie swojego ględzenia.
Skupiasz się na wadach i niedociągnięciach innych. Winisz cały świat za swoje problemy.
I nie o to chodzi, żeby skupiać się na tych swoich wadach. Chodzi o to, żeby nie skupiać się na nich tak w ogóle.
Dlaczego?
Jest kilka powodów. Omówię te związane z pracą.
#1 Tylko Ty jesteś odpowiedzialny za to, gdzie teraz jesteś
Nie możesz winić kolegi, że czujesz się nieszczęśliwy, niedoceniany w pracy. Nie traktuj narzekania jak leku na całe zło. Twoje obecne miejsce jest wynikiem mniej lub bardziej świadomych wyborów, jakie podejmujesz.
Nie podoba Ci się Twoje praca – zmień ją!
Denerwuje Cię chrząkanie kolegi z biurka obok – porozmawiaj z nim w cztery oczy i zwróć mu uwagę!
Uważasz, że sposób, w jaki musisz procesować wnioski jest zwyczajnie głupi i nieefektywny? Podejdź do szefa i zaproponuj nowe rozwiązanie! Dobry manager weźmie to pod uwagę.
Nie tylko Ty stracisz powód do narzekania. Inni też go stracą.
To naprawdę proste!
Receptą na narzekanie jest działanie. Aktywne działanie.
#2 Twoja firma nie jest Ci nic winna
Uważasz, że Twój pracodawca, manager powinien bardziej się o Ciebie starać?
Jest Ci przecież coś winien, bo pracujesz tu 25 lat? Zmartwię Cię, ale to, co jest Ci winien to… pensja za poprzedni miesiąc. Pracownik jest inwestycją. Musi się zwracać. Więc weź się w garść. Nie marudź i nie czekaj z założonymi rękami na sukces, który spadnie Ci z nieba. Nieraz pewnie narzekałeś, że twój manager w Ciebie nie inwestuje.
Ale czy Ty sam w siebie inwestujesz?
I tu pytanie zagadka: jaką część swojej pensji przeznaczasz miesięcznie na doszkalanie się? Na czytanie? Uczestnictwo w konferencjach, szkoleniach, kursach? Ile maili wysłałeś z zapytaniem o ewentualną zniżkę w uczestnictwie w ciekawej konferencji?
Nie mów mi, że zero.
Chcesz podnieść swoją wartość na rynku pracy? Chcesz więcej zarabiać?
Inwestuj w siebie!
Nie masz oporów, by wydać 100 zł w knajpie w piątkowy wieczór, ale gdy przyjdzie kupić książkę z dziedziny, w której pracujesz, za podobną kwotę, to 30 razy się zastanowisz.
Zgadza się?
Dlaczego to tylko pracodawca musi płacić za Twoją edukację?
Wiedza to jeden z podstawowych kluczy do rozwoju zawodowego.
#3 Narzekanie niszczy zdrowie
Badania dowodzą, że narzekanie szkodzi zdrowiu. Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda udowodnili, że jeśli narzekasz przez pół godziny dziennie, neurony zostają odrywane z hipokampu (to część mózgu odpowiedzialna za pamięć, dokładnie za przenoszenie informacji z pamięci krótkotrwałej do tej długotrwałej).
Oprócz tego Neil Pavitt, w swojej książce o wykorzystywaniu większego potencjału naszego mózgu, opisuje badania Dr Guy Winch, który potwierdza, że narzekając nie zrzucamy z siebie złych emocji.
Wręcz odwrotnie. Zaczynamy denerwować się jeszcze bardziej!
Nasze zdenerwowanie i stres może wówczas wzrosnąć nawet dwunastokrotnie!
Chcesz ryzykować?
Dbaj o zdrowie!
#4 Narzekacze nie zostają liderami
Bzdura! Mój szef bardzo często narzeka.
Ok. Może tak być. Mogło Ci się tak trafić. Ale spójrz na szefa Twojego szefa. Mówimy tu o liderach wyższego szczebla. Są to ludzie przebojowi, entuzjastyczni, optymistycznie nastawieni do świata. I bardzo często, wręcz przyciągają do siebie innych.
Narzekaniem demotywujesz innych. A ktoś, kto demotywuje nie zostaje przełożonym. Lider nie zrzuca winy na innych. Bierze odpowiedzialność za swoją pracę, swoje decyzje i swoje życie.
Na koniec proponuję mały test. Spróbuj jeden tydzień w miesiącu ustanowić tygodniem bez narzekania. Tak na próbę. Później porównaj ten tydzień z resztą miesiąca. Zauważysz różnicę.
Ojej, ten artykuł, to moja kierowniczka piwinna przeczytać, bo ona, jak nie ma problemu, to zaczyna narzekać, że musi kurtkę nosić z powodu zimy i niewygodnie jej w aucie. A ja generalnie staram się być pozytywna, to się mnie czepia, że się uśmiecham…