Oglądałem niedawno film.
To była historia żony byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Lubię bardzo takie filmy.
Tytuł to „Jackie”, a mowa o żonie legendarnego J. F. Kennedy. Chyba nie ma człowieka na tej planecie, który nie znałby tej tragicznej historii. Ginie człowiek, prezydent, ojciec i mąż. Miał zaledwie 46 lat.
Ale mnie w tym obrazie ujęło się coś zupełnie innego…
Ten film czymś się różni od innych tego typu. To nie biografia. Nie dokument. To nawet nie historia żony prezydenta. To historia emocji, które przeżywa zrozpaczona kobieta, której dotychczasowe, relatywnie szczęśliwe życie kończy się w jednej chwili.
Traci ukochanego męża. Traci ojca swoich maleńkich dzieci. Traci dumę bycia pierwszą damą.
Zostaje sama, z niczym.
Mimo, że jej mąż miał wiele na sumieniu to Jacqueline była mu zawsze oddana. Miała do niego ogromny szacunek. Podziwiała go. I nie mogła znieść, że nie zrealizuje swoich wizji Ameryki. Ceniła go tak bardzo, że chciała pochować go bardziej niż godnie. Chciała pochować go dokładnie tak, jak niegdyś pochowano Abrahama Lincolna.
Dla niej był to wielki człowiek. Czasami zastanawiałem się z jakiego powodu cierpiała bardziej. Czy z powodu straty partnera życia, czy właśnie z powodu straty prezydenta, którego była żoną?
W najlepszy jaki umiała sposób wytłumaczyła dzieciom powód odejścia taty.
– Poszedł do nieba, żeby opiekować się Patrickiem. On nie ma tam nikogo. Wy macie tutaj mnie – mówiła do Caroline.
(Patrick był trzecim dzieckiem Kennedych, który zmarł wkrótce po narodzinach)
Ale wróćmy teraz do samego J. F. Kennedy’ego.
Wszyscy mówią o tragicznej śmierci, o spisku, o narodowej tragedii, o bólu i tych wszystkich niewyobrażalnych rzeczach.
Ja zacząłem zastanawiać się nad czymś zupełnie innym. Może Tobie też kiedyś przeszło to przez myśl.
Jakim ten człowiek był prezydentem? Jakim był przywódcą? Jakim był liderem?
Czy był idealnym mężem stanu, czy tylko przeciętnym, kiepskim politykiem?
Bo to naturalne, że robimy bohatera z kogoś, kto ginie na służbie. Wymazujemy niewidzialną gumką wszystko, co złe, by skupić się na superlatywach. Amerykanie w badaniach do dziś uważają go za jednego z najdoskonalszych prezydentów.
Ale czy to nie przez tę tragiczną śmierć?
Zacząłem szukać czegoś więcej. Czegoś o jego charakterze, cechach, umiejętnościach. W dalszej części tekstu opiszę kilka z nich.
#1 Miał mocne wartości etyczne
Myślę, że zdecydowanie najtrudniejszym problem przez jaki przeszedł J. F. Kennedy był Kryzys Kubański.
Przez 13 dni świat stał na skraju wojny atomowej. Po tym jak amerykanie rozmieścili swoje pociski balistyczne w Wielkiej Brytanii, Włoszech i Turcji, Nikita Chruszczow chciał zrobić coś podobnego na Kubie.
Pewnego dnia wywiad USA przedstawił prezydentowi zdjęcia satelitarne pokazujące, że na Kubie powstają dziwne budowle. Oprócz tego zwiększyła się aktywność radzieckich statków w okolicy tej niewielkiej wyspy.
Wiedzieli, że chodzi o głowice nuklearne.
Prezydent miał kilka wyjść z tej sytuacji. Ale za wszelką cenę nie chciał dopuścić myśli o ataku na to małe państwo, bo mogłoby to doprowadzić do kolejnej wojny światowej.
Ale kierowało nim coś jeszcze
Jego brat w książce „Thirteen days” opisuje, że J. F. Kennedy myślał o pozycji międzynarodowej, jaką zbudowały Stany Zjednoczone. Było to najpotężniejsze na kuli ziemskiej supermocarstwo o silnych wartościach demokratycznych i moralnych.
Atak na mały, biedny kraj, bez względu na powód, zburzyłby obraz i wizerunek USA. Na zawsze.
J. F. K. dbał tu o wizerunek swojego kraju i jego przyszłość.
Jako lider i pracownik dbaj o to samo. Dbaj o swoją firmę, buduj jej dobry wizerunek w każdej sytuacji. Jeśli tam pracujesz to przecież coś Cię w niej urzekło. Myślę, że nie tylko pieniądze.
#2 J. F. Kennedy nie dbał o hierarchię stanowisk
W obliczu wspomnianego kryzysu odbywało się wiele narad, spotkań, dyskusji.
W zespole dyskusyjnym Kennedy’ego każdy członek mógł czuć się komfortowo i bezpiecznie w wyrażaniu swoich opinii. Prezydent nie dbał o stanowiska i tytuły. Zbudował atmosferę otwartości i przejrzystości. Każdy bez obaw mógł rzucać pomysły bez większych obaw o krytykę.
A nie zawsze był to standard w strukturach rządzących.
W Waszych zespołach też tak jest?
#3 Nie podejmował pochopnych decyzji
Często liderzy skupiają się na sobie. Na swoim wizerunku jako osoby decyzyjnej, podejmującej decyzje sprawnie czyli szybko. A szybko wcale nie znaczy dobrze.
Sama decyzja i jej tempo bierze górę nad rezultatem.
Jak to było u Kennedy’ego?
Na jednym ze spotkań Chruszczow zapewnił przywódcę USA, że nie będzie prowadził żadnych prowokacji z głowicami nuklearnymi w roli głównej.
Skłamał.
W momencie gdy w okolicach południowego wybrzeża USA miały pojawić się radzieckie okręty z głowicami jądrowymi J. F. Kennedy mógł podjąć szybką i konkretną decyzję – atak.
Został okłamany. Musiał bronić kraju i bezpieczeństwa obywateli. Normalne.
Tak też doradzali mu szefowie Pentagonu.
Zyskałby przydomek świetnego przywódcy, który reaguje od razu. Przyklasnąłby mu cały naród.
Nie zrobił tego. Miał inny cel.
Celem było powstrzymanie instalacji głowic nuklearnych na Kubie, bez wybuchu wojny. Odczekał. Poprosił swoje zespoły o przedstawienie innych rozwiązań. Zajęło to więcej czasu, ale zebrał lepsze informacje, więcej danych. Nie dał się zwieść niepewnym poradom.
Zdecydował się zastosować blokadę morską.
I ta decyzja okazała się o wiele, wiele lepsza, choć jej podjęcie trwało kilka dni dłużej.
#4 J. F. Kennedy potrafił zaufać zespołowi
W obliczu kryzysu mógł zrobić wszystko. Wszystko byłoby wytłumaczone. Mógł kontrolować każdy, najmniejszy krok swoich generałów, doradców i całej załogi.
Zrezygnował z tego.
Postanowił zaufać swoim pracownikom. Prosił by wielokrotnie spotykali się sami, ale by później zdali mu tylko raport z rekomendacją.
Zdawał sobie sprawę, że na spotkaniu, w którym bierze udział głowa państwa każdy będzie mówił dokładnie to, co ten chce usłyszeć. Nie to, co myśli naprawdę.
Do rozmów byli też zapraszani niższej rangi urzędnicy: analitycy, ambasadorzy i wszyscy Ci, którzy mogli spojrzeć na sprawę z innej strony. Dzięki temu zyskiwał przeróżny zakres sugestii.
#5 Wiedział czym jest empatia
Mam wrażenie, że wojny wybuchają nie z powodu skomplikowanych konfliktów, ale z powodu osobistych kompleksów przywódców państw. Jeden chce przeskoczyć drugiego. Nikt nie chce mieć łatki mięczaka, tchórza, kogoś bez honoru.
W całym kryzysie J. F. Kennedy wszedł trochę w buty Chruszczowa. Wiedział, że on też musi wyjść z twarzą z tego kryzysu. Oprócz tego, że nie chciał doprowadzić do wojny to dążył do tego, by Chruszczowa nie poniżyć, nie upokorzyć. Nie chciał by w jego kraju był postrzegany jako nieudacznik.
Chciał wygrać tę potyczkę, ale nie chciał, żeby druga strona czuła się przegrana.
Usunął amerykańskie wyrzutnie z terytorium Turcji. To pozwoliło zachować twarz radzieckiemu przywódcy.
Brak takiej empatii doprowadza do wojen, gdzie nikt nie jest zwycięzcą.
Każdy lider musi umieć patrzeć z perspektywy drugiej strony. Nigdy nie może doprowadzić do poniżenia kogokolwiek.
Sztuką jest zbudować własną pozycję nie depcząc innych wokół siebie.

#6 Miał swój autorytet
Nie dotyczy to tylko menadżerów.
Każdy powinien mieć jakiś autorytet. Kogoś, kogo może naśladować, kim można się inspirować. To zawsze ułatwia ogólny rozwój.
J. F. Kennedy też miał kogoś takiego. Był nim Winston Churchill.
#7 Miał słabe strony
Jak każdy.
I to zdecydowanie ogromny jego błąd.
Mówię tu o jego romansach. Było ich kilka. Historycy twierdzą, że dużo więcej. Były to też kobiety, które dla niego pracowały. I to niestety burzyło jego autorytet u podwładnych. Bardzo.
Menadżerowie wchodzący w dziwne relacje z pracownikami zawsze tego żałują. Rzadko kończy się to dobrze.
Niby oczywistość, ale lepiej uczyć się na błędach innych.
#8 J. F. Kennedy nadużywał władzy
I mamy kolejną wadę, choć ciężko mi ten przykład ocenić jednoznacznie.
Robił coś, co wielu liderów lubi. Wykorzystywał władzę to załatwiania swoich interesów.
Pewien kontrahent pracujący przy produkcji stali obiecał nie podnosić cen.
Złamał obietnicę.
J. F. Kennedy tak się wściekł, że nie tylko zerwał z nim wszelkie kontrakty rządowe, ale kazał FBI prześwietlić go i możliwie uprzykrzyć mu życie.
Ostatecznie ceny stali zostały przywrócone.
#9 Potrafił wyciągać wnioski
Szybko zapominamy o porażkach. Nie analizujemy przyczyn.
Klient wysyła reklamację, a my robimy wszystko, by jak najszybciej załagodzić sytuację. I na tym koniec.
Nie zmieniamy procesu, niczego nie naprawiamy, nie uczulamy innych, żeby sytuacja się nie powtórzyła.
Kennedy wnikliwie analizował genezę I Wojny Światowej. Bardzo mocno dała mu do myślenia książka „The guns of August”. Zrozumiał z niej, że przywódcy, którzy doprowadzili to tej strasznej sytuacji właściwie nie potrafili zrozumieć dlaczego doszło do wybuchu wojny. Co gorsza, nie wiedzieli jak ją powstrzymać.
Kopię tej książki wręczył swoim dowódcom wojskowym.
Wojna potrafi wybuchnąć z głupiego powodu. Tak głupiego, że po pewnym czasie nikt nie potrafi go wskazać.
#10 Znał wartość odpoczynku
Kennedy dbał o zdrowie i sen.
Miał swoje rytuały. Jeden z bardziej znanych to drzemka po obiedzie. Codziennie też robił coś dla zdrowia. Pływał i ćwiczył na siłowni.
Też dbaj o siebie. Nie pracuj po 12 godzin, bo natura odbije to sobie szybciej niż myślisz.
Czy J. F. Kennedy był kiepskim prezydentem?
Nie.
Był mało doświadczony. Popełnił kilka poważnych błędów. Szczególnie żałował nieudanej misji w Zatoce Świń. Posłuchał ludzi, którym jeszcze nie zdążył zaufać.
Ale miał cechy prawdziwego lidera.
I nie obraź się, ale raczej nie będziesz prezydentem. A już na pewno prezydentem USA.
Ale możesz zachowywać się jak prezydent.
Możesz powielać te dobre cechy, zachowania, uczyć się na błędach. Bo jak widać, wielkich liderów łączy masa wspólnych cech. Kennedy jest kolejnym przykładem przywódcy, od którego można się tyle nauczyć.
A dlaczego zginął?
Nie wiem. Nikt nie wie.
Ale myślę, że nie wiemy o tym, bo gdybyśmy poznali prawdę to doszłoby do wybuchu jakiejś wojny. Domowej albo światowej.
Więc czasem lepiej nie wiedzić.
I spać spokojnie.
divider style="4"]Skuteczna metoda, dzięki której w trakcie jednej rozmowy podniesiesz zaangażowanie i motywację do pracy nawet najbardziej opornych pracowników
Odpowiedz