Zdarzyło Ci się kiedyś, że popełniłeś jakiś głupi błąd, a ktoś od razu, jak lew stanął w Twojej obronie?
Pewnie zrobiło to na Tobie niemałe wrażenie, co?
I pewnie poczułeś, że chciałbyś otaczać się tylko takimi ludźmi? Którzy nawet narażając swoje dobre imię będą Cię bronić. Za wszelką ceną.
Tak? To dlaczego Ty nie chcesz być tym lwem?
Wyobraź sobie pewną scenę.
Siedzisz za swoim biurkiem, wpatrzony w monitor. Nagle, na horyzoncie, kątem oka zauważasz coś niepokojącego. Koleżanka z zespołu prowadzi jakąś nerwową rozmowę przez telefon. Zmarszczone brwi. Opuszczona głowa. Rękoma zaczyna oplatać włosy. Z każdą minutą jej twarz się zmienia. Kąciki ust wędrują ku dołowi. Oczy zaczynają pokrywać się szklaną powłoką. Nic nie mówi. Słucha. Słucha. Słucha. Mówi jedno słowo. I słucha… Jej ręce zaczynają się trząść. Z trudem wypowiada kolejne słowo. Dłonią dotyka swoich ust. Rozmowa dobiega końca. Nerwowo odkłada słuchawkę i wybiega zalana łzami.
Co się stało?
Jesteś jej szefem i nie wiesz?
Rzucasz wszytko. Wstajesz od biurka i biegniesz za nią. Doganiasz na korytarzu. Ta nie chce z Tobą rozmawiać. Nalegasz. Nie chce o tym mówić. W końcu dowiadujesz się, jakie siarczyste epitety poleciały w jej kierunku w sprawie, której priorytet był na poziomie pagórka za domem. Że się nie nadaje do tej roboty. Że nie wie, kto ją tutaj zatrudnił. Żeby zapisała się na kurs przygotowawczy do pracy przy komputerze. Że to i to, i jeszcze to, i jeszcze tamto.
No i co robisz?
Powiem Ci.
Jeśli to ten sam budynek to ruszasz się i idziesz do biura delikwenta. Otwierasz drzwi.
Jest zajęty inną rozmową?
Prosisz, żeby natychmiast skończył, bo nie masz czasu na czekanie. I teraz:
Krótka analiza zdarzeń
Musisz znać dwie strony medalu. Może sprawa nie do końca wyglądała tak, jak powiedziała Ci Twoja koleżanka. Więc daj czas na wypowiedzenie się siedzącemu przed Tobą histerykowi.
Niech opowie Ci o całej sprawie. Ty, jako wytrawny słuchacz odczekasz w milczeniu te kilka minut.
I bez względu na to, czy zgodzisz się z mówcą czy nie, dochodzisz do kroku nr 2
Dłuższe przedstawienie Twojej opinii
Wygląda na to, że Twój przedmówca ma problem z emocjami. Ty, z zachowaniem całej swej dyplomacji i kultury języka możesz spokojnie pozwolić sobie na ekspresję tego, co myślisz o takim traktowaniu ludzi.
Że nie zgadzasz się na to, żeby ktoś, kto nie potrafi dać konstruktywnego feedbacku drugiemu człowiekowi próbował go dawać.
Że odtąd wszystkie obawy i problemy z Twoim zespołem wędrują najpierw do Ciebie. Nie bezpośrednio do ludzi. Bo nie pozwalasz na niekontrolowane stresowanie Twojego teamu.
Dlaczego?
Richard Branson, twórca potęgi Virgin, napisał w swojej książce „Like a Virgin”, że ludzie nie odchodzą z pracy z powodu pieniędzy. Odchodzą z powodu frustracji.
To, co właśnie się stało to pierwszy, a czasem i ostatni krok do utraty dobrego pracownika. Mógł popełnić drobny błąd. Jeden na sto. A jeśli nawet jeden na dziesięć, to jest to Twoja rola, nikogo innego, żeby pomóc wrócić na właściwą ścieżkę.
Nie możesz pozwolić, żeby ktoś, bez miękkich umiejętności dawał upust swoim emocjom wprost na Twojego pracownika. Wylewał wiadro pomyj i szedł dalej.
Jesteś jedyną osobą, która może ochrzaniać swoich ludzi. Bo wiesz jak to robić. Bo jesteś doświadczonym szefem. Nawet ochrzan powinien być obiektywny i konstruktywny. Pracownik ma z niego wyciągnąć lekcję, a nie załamać się i rzucić papierami następnego dnia. To sztuka. Ale właśnie tę sztukę potrafi niewielu.
Wiesz dobrze ile czasu potrzeba na zatrudnienie nowego, dobrego pracownika. Wieki. Dlatego cel numer jeden na 1 stycznia każdego roku, to spotkać się z tym samym zespołem rok później, z niezmienionym składem, z motywacją na kolejny rok i wynikami ponadprzeciętnymi.
A wszelkie sytuacje, jak ta opisana wyżej załatwiasz od ręki. Nie obronisz swoich ludzi przed wszystkim. Ale jeśli już coś się wydarzy, to masz ich bronić jak Westerplatte. Masz iść i pokazać, że nie jesteś żadnym ciepłym kluchem, a Twój zespół może po prostu na Ciebie liczyć. Jak na niezłomnego przyjaciela.
Zbudujesz taką lojalność, że głowa mała.
Bo jeśli Twojemu dziecku dzieje się coś złego, to najpierw idziesz na plac zabaw i ustawiasz spotkanie w cztery oczy z wszystkimi dziećmi, które widziały zdarzenie, by zebrać odpowiedni materiał dowodowy, potem budujesz analizy w excelu, wysyłasz do aprobaty, żeby tylko być na 100% pewien, że to nie Twoja córeczka pierwsza zaczęła?
No chyba raczej nie.
To wyobraź sobie, że ktoś zostawił swoje dziecko pod Twoją opieką tuż po tym jak skończyło studia. Ci rodzice, pełni nadziei też liczą, że w nowej, wymarzonej pracy ich dziecko znajdzie kogoś, kto zadba, by im włos z głowy nie spadł.
Masz być jak lew. Masz bronić swojego stada. Zawsze.
A jeśli, boisz się być kimś takim, to może nie jesteś na właściwym miejscu?
Świetny artykuł i powiem szczerze, że przeczytałam z zachwytem.
Problem braku ludzi do pracy dość mocno nasila się w naszym kraju. Młodsze pokolenie nie ma poszanowania dla żadnych wartości. Ludzie z doświadczeniem są w cenie, a łatwo ich stracić przez właśnie tego typu frustrację.
No właśnie to taki głupi powód utraty dobrego pracownika a mimo to wielu szefów wciąż myśli, że tak wiele spraw może zamieść pod dywan. A tu trzeba walczyć. I dbać o dobrego pracownika.
Dziękuję za ten artykuł. Miałam bardzo podobnie i odeszłam z pracy przez frustrację. Miałam nieprzytomnego prezesa, dyrektora, który traktował mnie jak worek treningowy na swoje nerwy, i kolegę, który próbował robić to samo. Nikt nigdy nie stanął w mojej obronie, a po moim odejściu z pracy dowiedziałam się, że w pracy zajmowałam się kręceniem tyłkiem i romansowaniem, co było nieprawdą. Długo trwało zanim podjęłam próbę, żeby uwierzyć w siebie jeszcze raz. Odchodziłam stamtąd jak zbity pies i żałuję, bo zawsze byłam względem mojego prezesa lojalna i uczciwa.
Dobrze, że odeszlas. Życie mamy jedno. Praca to tylko jeden z tysiąca jego elementów. Celem bloga jest stworzenie managera k rystalicznego. Który wie jak się zachować w każdej sytuacji. Mam nadzieję, że to dotrze do olbrzymiej zbiorowości szefów. Bo to naprawdę trudna praca. A utrzymanie wysokiego poziomu zadowolenia pracownika to ogromna sztuka. I dość mam słuchania, że większość ludzi jest niezadowolona z szefa, bo ma ku temu powody. Po to powstał blog. Żeby było mniej takich ludzi.